
Mirosław Szołtysek Dzieci – Osoba zajmuje się śpiewaniem, pisaniem tekstów, współzałożycielem zespołu Duo Trapery oraz występami z Mirosławem Szołtyskiem i Wesołe Trio. Chorzów Batory to jego dom i miejsce pochodzenia. Artysta nie tylko komponuje własną muzykę, ale także pisze piosenki dla innych muzyków, m.in. Duo Fenix. Współprowadził programy radiowe i telewizyjne.
Do 2017 roku był współgospodarzem „Śląskiego Koncertu Życzeń” w TVP3 Katowice, a jego autorskim programem radiowym była „Balanga u Szołtyska” Radia Piekary. Od jesieni 2017 roku Mirosław i Bożena Szołtysek prowadzą dla Was Koncert Życzeń w telewizji NTL. Mirek Szołtysek był gospodarzem programu Telewizji TVS Perły Śląska w latach 2020-2021.
Kiedy Mirek Szołtysek miał dziewięć lat, zaczął śpiewać w kościele, co było początkiem jego muzycznej podróży. Przez długi czas pełnił funkcję lektora-kantora. W latach 90-tych założył wraz z Andrzejem Skaznikiem zespół Duo Trapery, który był początkiem jego kariery w mediach. W 2000 roku, po rozpadzie pary, założył swój solowy zespół i odniósł jeszcze większy sukces.
Mirosław Szołtysek jako członek zespołu Wesołe Trio wydał kilkanaście płyt. Wcześniej wydał pięć albumów jako członek Duet: Duo Trapery. Mirosław Szołtysek i Bożena Szołtysek współpracowali w 2020 roku nad płytą zatytułowaną „Minęło tyle lat”. Dla artystki jest to jej debiutancki album w języku literackim.
Odwiedzimy Mirka Szołtyska, zagorzałego zwolennika kultury śląskiej i lidera zespołu Wesołe Trio.
„Kryminalna dyscyplina nigdy nikogo nie skrzywdziła. Wręcz przeciwnie, ona popycha nas do tego, by stać się najsłynniejszą osobą na świecie. Tym hasłem kieruje się przez całą swoją karierę Mirosław Szołtysek, ceniony wokalista ze Śląska. Tym hasłem kieruje się tysiące ludzi. pokazuje. Dowiadujemy się, jak ważna jest rodzina i praca, a co najważniejsze, jak dobrze pracować.
Wyjaśnienie tego osiągnięcia wydaje się dość proste: jeśli chcesz być na szczycie, nie powinieneś wstydzić się swoich skromnych początków, a wręcz przeciwnie, powinieneś to świętować. W dodatku poza granicami Śląska. w przypadku Mirka Szołtyska sprawdza się doskonale. Szołtysek stwierdza, że przypadków przejrzystych jest wiele.
A Zainteresowania muzyką śląską w Dębicy pod Rzeszowem nie da się inaczej wytłumaczyć. Jeździliśmy tam na koncerty w ramach naszych obozów letnich. Naszym pierwotnym planem było być ostatnim składem, który weźmie udział w zawodach. Po rozrzuceniu kamieni nie następuje wyłączenie. Aby poznać ich cel, przesłuchałem organizatorów.
Przed chwilą występował tu zespół rockowy i najwyraźniej nie byli to fani. Natychmiast otrzymałem lakoniczną odpowiedź. Tak naprawdę chciałem, żeby ten zespół rockowy stał się sławny, bo inaczej nas zabiją. Na piętnaście minut przed rozpoczęciem wydarzenia pod scenę podjechały dwa radiowozy, karetka pogotowia i wóz straży pożarnej. W oczekiwaniu na wynik wszyscy czekali.
Jednocześnie… udało nam się zgromadzić publiczność w mgnieniu oka. Bawiło się około pięciu tysięcy osób. Według performera na scenie nigdy nie zaszkodzi być sobą, nie czytać scenariusza i nawiązać bezpośredni kontakt z publicznością. Można powiedzieć, że Mirek Szołtysek urodził się, żeby występować na scenie.
Tak to wygląda z zewnątrz. Jest zawsze w ruchu, uczestniczy w koncertach, wydarzeniach i spotkaniach, a jednocześnie jest gościem w domu. Jest zagorzałym zwolennikiem śląskiego stylu życia. Po tym, jak zasłynął dzięki współpracy z zespołem Duo Trapery, prawdziwy przełom nastąpił w 2000 roku, kiedy założył własny zespół Mirosław Szołtysek i Wesołe Trio.
Nikt nie mógł przegapić uderzającego zespołu. Sześć solowych albumów odniosło ogromny sukces. Rytmiczny, żywy, mocno inspirowany śląską muzyką biesiadną. Wokalista mówi to najlepiej: właśnie tego potrzebowała publiczność. Komponując z naciskiem na rodzinę, pracę i przyjemność, melodie relaksują słuchacza.
Ten rodzaj muzyki nigdy nie wyszedł z mody. Jednak tak zwane szaleństwo medialne było wyraźnie nieobecne. Prawdziwym miernikiem ich popularności była liczba osób, które przychodziły na koncerty śląskich artystów. Śpiew z naciskiem na gwarę śląską. Mirek Szołtysek stwierdza, że oczekiwano dnia, w którym ktoś zbada to zjawisko i zidentyfikuje je jako zjawisko.
Jest pierwszym dla mnóstwa, które od dekady interesuje Radio Piekary, śląskość i muzyka regionalna. Na początku swojej solowej kariery wydała płytę Szołtyska. Na jakiś czas praktycznie odsunęli moją muzykę na bok. Każda nowa piosenka miała swoją premierę. Ale z Telewizją Katowicką współpracuję już od trzech lat i prowadzę dla niej „Śląski koncert życzeń”.
Największe koncerty transmitowane przez telewizję odbywają się najczęściej w Zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca i jesteśmy na nie zapraszani. W związku z powrotem imprezy przewieziono je do Teatru Ziemi Rybnickiej. Artysta zaznaczył, że w Zabrzy powrócą do zimy. MirkaSzołtysek większość czasu spędza na scenie. O tym, że jest perfekcjonistą i pracoholikiem, świadczą jego żona i dwie córki.
Z najwyższym zrozumieniem trzy kobiety podchodzą do twórczości Szołtyska. Prowadzeniem domu zajmuje się także moja żona, która jest zatrudniona w Urzędzie Miasta Chorzów. Córki wspierają ojca, bez odtwarzacza muzyki. Choć hobby odziedziczył po ojcu, muzyk jest tak zajęty, że rzadko ma szansę realizować swoją prawdziwą miłość: hodowlę gołębi.
Mimo że gołębie są moją pasją od wielu lat, z braku czasu i efektów nie mogę brać udziału w wystawach. Są dla mnie niezastąpione. Mam trzydzieści rzeczy, które zostały wybrane ręcznie. W zeszłym roku zacząłem je „losować”, ale nie ma sensu, jeśli zaniedbuję je w weekendy. Kiedyś było to zabawne, ale teraz muszę poprosić o to sąsiada. Córki wspierają ojca, bez odtwarzacza muzyki.
Twierdzi, że wypuszczanie gołębi w niebo jest na Śląsku zwyczajem unikalnym, który zyskał światowy charakter. Istotną troską jest kultywowanie tradycji w domu Szołtyskich. Nauka zwyczajów danej kultury wymaga czasu. Nieważne, dokąd poszliśmy, ona nigdy nie opuściła naszego domu. Niej zaplanowali kontrakty, aukcje i akcje charytatywne. W czwartek w Rybinie podano jej leki na nogę.
Wiadomo, że przekazywanie go z pokolenia na pokolenie różni się ze względu na to, że zmieniają się ludzie i czasy, a dzieci zakładają własne rodziny. Ważne jest jednak, aby każdy, bez względu na pochodzenie, mógł opowiedzieć o swoim miejscu urodzenia. To najcenniejsza rzecz na świecie. Poczułbym się zupełnie pusty, gdyby tradycja nie istniała.
Ze względu na harmonogram pracy mojego ojca, najwięcej nauczyła mnie mama. Mieliśmy pięcioro rodzeństwa, więc to nie był piknik. Duża liczba przyjaciół i znajomych połączyła się z po prostu leczeniem Pauliny. Zespół Feel został wykonany przez wolontariusze, a sprzedaż była możliwa do kupienia niesamowitego, chwytającego za serce rzeczy. Na nas zbranio 14 000 złotych.
