
Rodzice Iwony Wieczorek – Janusz Szostak, dziennikarz śledczy, który zajmuje się głośną sprawą zaginięcia kobiety, uważa, że zamordował ją ktoś bliski Iwonie Wieczorek; ta wersja wyraźnie nie podoba się jej matce i pracującemu z nią śledczemu Rutkowskiemu. Matka, która od 11 lat szuka zaginionej córki, odpowiada na jego oskarżenie. Kilka dni po skończeniu nawiązaliśmy kontakt z Szostakiem.
Na ostatniej konferencji prasowej Szostaka dotyczącej nowych dowodów w sprawie Wieczorka, gdzie ujawnił odkrycie dwóch noży i odzieży damskiej na miejscu niedawnego przeszukania, zaatakował go Krzysztof Rutkowski. Obecny na konferencji prasowej Janusz Szostak przerwał rozmowę detektywa z matką Iwony Wieczorek. Po gorącej wymianie zdań reporter został poproszony o opuszczenie spotkania.
Relację matki z przebiegu spotkania cytujemy pod autorskim wywiadem z Iwoną Wieczorek. To znaczy, nikt się tym nie przejmuje. Ani policja, prywatni obywatele próbujący rozwikłać zagadkę, ani prasa. Po pierwsze, warto zauważyć, że żaden reporter nigdy nie zadał sobie trudu, aby przejrzeć archiwa. Tylko ja kiedykolwiek zrobiłem coś takiego. Zawartość tam jest dość wciągająca.
Nawet o tym, jak policja prowadziła początkowe etapy sprawy powoli i nieprofesjonalnie. Żadna zbrodnia nie jest doskonała; tylko dochodzenie w tej sprawie może być takie. Rzeczywiście, taka jest tutaj sytuacja. Wystarczyłoby ją przeczytać i porozmawiać z osobami z najbliższego otoczenia Iwony Wieczorek. Z przeszłości ofiary, ponieważ nieuchronnie będziesz o niej mówić jako o ofierze przestępstwa.
To poważny problem i bardzo powszechne przestępstwo, nawet na poziomie sąsiedztwa. Łatwo było wywnioskować, co miał na myśli, ale trudniej było to udowodnić. Być może teraz wszystko jest prostsze. Dzisiaj jest zbyt duże ryzyko dla wszystkich zaangażowanych. Dopiero zaczynali życie, gdy doszło do morderstwa. Mają teraz 30 lat, mają rodziny, rutynę i zabezpieczenie finansowe.
Niekompetencja i zachowania, które skutecznie ukrywają prawdę, są pogrzebane w przeszłości, ponieważ nikt nie chce, aby jego życie zostało zrujnowane przez coś, co wydarzyło się lata temu. Podejrzewasz, że ktoś znajomy Iwony mógł ją zabić? Tak. Zdecydowanie. Na początku dałem się oszukać, myśląc, że ta sprawa jest powiązana z przestępczym półświatkiem. Ale teraz widzę, że to zupełnie inny scenariusz.
To przestępstwo, które zdarza się wśród bliskich przyjaciół. To intrygujące zapytanie. Nie chcę niczego sugerować, ale jej zachowanie jest co najmniej zastanawiające. Gdyby to było moje dziecko, nie cofnęłabym się przed niczym, by odkryć jego los. Każda możliwa teoria zostanie poddana próbie. Moje spekulacje są jednak sprzeczne z jej perspektywą. To znaczy, ona nawet nie widziała akt, więc nie ma nic do powiedzenia.
Sama mi to powiedziała. Co więcej, publicznie rozpowszechnia fałszywe plotki na mój temat. Pomysł, że nie wiedziała o mojej książce, jest śmieszny. Upewniłem się, że jest świadoma wszystkiego, co robię. Rozmawiałem z nią godzinami i nigdy nie było tajemnicą, że niektóre z naszych rozmów zakończą się w książce. Mogę to udowodnić, ponieważ mam na to taśmy i e-maile.
Została również serdecznie zaproszona na premierę książki, ale odmówiła. Powiem tylko, że wyraźnie się zaniepokoiła, kiedy pokazałem jej kserokopie dokumentów z akt sprawy, które jednoznacznie potwierdzały moją interpretację, że ktoś z jej bliskich mógł zabić jej córkę. Wyszła na zewnątrz, zapalając jednego papierosa po drugim na balkonie. Najwyraźniej kogoś sprowokowałem.
A jaki dokładnie jest w tym udział Rutkowskiego? Wygląda to na próbę odwrócenia zainteresowania ludzi od moich odkryć i teorii. Jedną z takich metod były niedawne poszukiwania w Jelitkowie. Absolutny nonsens bez podstaw. A potem kontynuacja skupiania się na tym, co już zostało pokazane jako niezwiązane z omawianym problemem. Wyjaśniłem, że po prostu nie mam teraz dostępu do takich środków.
Opinia publiczna miała duże nadzieje, że prawda o zaginięciu Iwony Wieczorek prawie 13 lat temu zostanie odkryta po postawieniu Pawłemu P. zarzutów i przeszukaniu dawnego budynku Zatoki Sztuki. Jedno z najbardziej zagadkowych zaginięć w historii ludzkości zostało w 2019 roku przejęte przez krakowski zespół „Z Archiwum X”. Teraz „Super Express” przypomniał sobie wydarzenia z przeszłości.
Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, a sprawa wciąż nabiera rozgłosu. Przywołano już zeznania Krzysztofa K., w których twierdził, że zaginiona Gdańska została zgwałcona i uduszona, a tajemnicza śmierć Patryka Kalskiego, który według doniesień miał spotkać się z dziennikarzami w celu omówienia zaginiony 19-latek wzbudził duże zainteresowanie.
Po tragicznej stracie rodziny Wieczorków nie brakowało oszustów. Iwona Kinda, matka z Gdańska, odebrała w jeden z wigilijnych poranków niepokojący telefon od osoby żądającej 800 tys.miało być. Szczerze mówiąc, po prostu byłem w domu i robiłem obiad. Pakowanie się do wysłania do domu do mamy i taty. Następnie dzwoni, aby zapytać, kiedy środki zostaną udostępnione, ponieważ Iwona szlocha, że nie będzie jej rodzinnych świąt Bożego Narodzenia.
Iwona, której nie widziałem od lat, nie żyje – powiedział. Nieco przypomniała mi się rozmowa z Januszem Szostakiem, która znalazła się w książce “Co się stało z Iwoną Wieczorek?” Na szczęście miesiąc po incydencie oszust, który próbował wyłudzić pieniądze od mamy Iwony, został zatrzymany. Zatrzymany 21-latek miał nękać Iwonę Kindę, dzwoniąc do niej wielokrotnie z różnych miejsc w Polsce.
