
Sebastian Parfjanowicz Żona -Sebastian Parfjanowicz napisał na Twitterze o wydarzeniu, które miało miejsce we wtorek. Wyszedłem i kupiłem rzeczy. Jeśli to możliwe, po 21:30, kiedy wokół jest mniej ludzi. Ze względu na bezpieczeństwo. Taka jest rekomendacja. Trzypasmowa nadmorska autostrada Gdańska niczym z hollywoodzkiego hitu.
Dwie duże białe ciężarówki dostawcze skręciły przed czarnym SUV-em, uniemożliwiając wyprzedzanie. W ten sposób lekceważą bezpieczeństwo innych. W końcu zatrzymali się przed nim. On też się zatrzymuje, chociaż zachowujemy dystans od siebie i samochodów przed nami. W sumie jest ich czterech lub pięciu i idą w stronę SUV-a; Nie będę tu opisywał ich wyglądu,
bo nie o to chodzi, ale zapewniam, że tak. W pośpiechu uciekający kierowca wpada w panikę, zaczyna cofać i zderza się ze mną. Parfjanowicz zdecydował się działać po tym, jak zdał sobie sprawę, że jest w filmie. Po zaparkowaniu sięgam po telefon i od razu wybieram numer 911. W emocjach oświadczam,
że byłem świadkiem całego zdarzenia i złożę korzystne zeznania dla kierowcy, który mnie potrącił. Wjechał, ale tak naprawdę uciekał przed gangiem przestępców. Dwóch z nich podbiega do mnie. Powiedziano mi, że mam h, p i zbliża się starcie. Jeśli się zastanawiasz, nie, nie noszą masek. Powiedziano mi,
że muszę być przekupstwem, skoro on już mnie przekupił. Jego oczy są pełne szaleństwa. Narkotyki? Schronię się w moim samochodzie. Pasażerowie białych furgonetek wysiadają, zamieniają kilka słów z kierowcami, po czym biegną do swoich pojazdów i odjeżdżają. Wiedzą, że mamy ich dane kontaktowe.
Poznańskie” – można było przeczytać w relacji Parfjanowicza. Zostajemy sami z kierowcą SUV-a i kolejnym świadkiem zdarzenia – kontynuuje narracja, opisując działania policji lub jej brak. Dzwonimy pod numer 997 zamiast 112, ponieważ inne sprawy są pilniejsze, i powiedziano nam, że gliniarze nie przyjadą, ponieważ złoczyńcy uciekli. Cytat. Nikt nas nigdy nie pytał,
czy mamy numery rejestracyjne tych pojazdów. Nic. Ponieważ Rydygiera jest pierwszym wynikiem naszej wyszukiwarki Google, tam właśnie się udamy. W tamtym miejscu podsłuchujemy, że nie, pod numerem alarmowym mówią co innego i nie mają pojęcia, o czym mówią. Brak rozkazów w pobliżu. Z powodu wypadków drogowych musimy jechać do Walicowa. Naszym celem jest Waliców.
Zapytanie o powód wejścia i sprawdzenie temperatury przy drzwiach. Tak, proszę. Dajemy oficerowi dyżurnemu szybki przegląd tematu. Słyszymy: „Panowie, na naszej stronie internetowej jest formularz, proszę wpisać tam wszystkie szczegóły”. – Jak długo trwa taka interwencja po zgłoszeniu online? pyta kierowca SUV-a: „Mam kilka pytań, ale…” Zgodnie z przepisami mamy rok na interwencję,
wyjaśnia dyżurny. Czy rozumiesz, co mówię? Jedna z najbardziej ruchliwych arterii Warszawy została zamknięta przez niewielką grupę bandytów, którzy następnie grozili nam czymś, co wyglądało jak młotek, po czym uciekli z miejsca zdarzenia. Policja ma rok na ich złapanie. Och, nie powiedziałeś ani słowa o napaści i groźbie.
Więc to musi być Wilk! Wilcza jest tam, gdzie to się robi. Tylko wypadki na drodze, proszę. Jednak oficer dyżurny ma dobry argument, o czym wspominam w Internecie. Na pewno cieszy się, że mógł pomóc. Wkrótce będziemy na Wilczej. W Wilczej nikt nie zawraca sobie głowy mierzeniem temperatury w holu. Ponieważ nie ma tu nikogo innego, nikt nas nie zapytał,
po co przyjechaliśmy. Dostępny jest komunikator. Dzwonimy. Przechodzimy przez cały proces jeszcze raz, dogłębnie. że jesteśmy oryginalnie z Rydygiera, ale skierowano nas do Walicowa, a stamtąd na Wilczę, i że to była niebezpieczna wpadka. – Dlaczego do nas, panowie, wysłano, nie mogę powiedzieć. Głos w interkomie mówi, że należy natychmiast wysłać patrol.
Czyjego nie znam, bo przedstawianie się przez policjanta to chyba archaiczna praktyka. Po prostu będziemy to ignorować. Dyurny.krp1@ksp.policja.gov.pl to adres e-mail umieszczony na drzwiach. Wyślij tam swoją wiadomość, a my skontaktujemy się z Tobą. Postanawiam o coś zapytać. Głośny krzyk. Dlaczego nikt jeszcze nie zapytał o numery rejestracyjne osób,
które uciekły z miejsca zderzenia i mogły stanowić zagrożenie? Być może mają do przejechania jeszcze 300 kilometrów, albo są pod wpływem narkotyków. Poza tym nikt nie raczył zapytać, czy wszystko w porządku. W zaledwie trzech prostych krokach! Policjant odpowiada przez radio: „Och, masz rację”. Zdobędę ten numer i natychmiast zaalarmuję patrole.
Pytanie „Ale wszystko w porządku?” – Parfjanowicz, zniesmaczony policją, pisze ostatni akapit raportu. Przemysław Babiarz od ponad trzech dekad pracuje jako dziennikarz Telewizji Polskiej. Zdobył dyplom z programu aktorskiego, ale odniósł sukces jako ekspert sportowy. Może się wydawać, że bardziej zaangażował się politycznie na tstoi po stronie PiS,
mimo że nigdy nie ukrywał swojej wiary i wyznaje prawicowe idee. Fakt, że Przemysław Babiarz miał dwoje małżonków, jest faktem mało znanym. Ten pierwszy nie udzielił mu żadnych wyjaśnień. Po latach dziennikarz ujawnił, że po rozwodzie przeniósł się z Gdańska do Warszawy i zaczął pracować jako komentator sportowy.
W końcu ożenił się z kobietą o imieniu Marzena Babiarz. Marzena Babiarz jest z wykształcenia tłumaczką języka hiszpańskiego, która unika rozgłosu. Los pierwszego małżeństwa prezentera jest nam nieznany. Wiadomo tylko, że udało mu się unieważnić ślub kościelny i ponownie ożenić się w sakramencie.
